Wyprawka – jak przygotować się na narodziny dziecka

Skompletowanie wyprawki przed narodzinami dziecka to nierzadko trudne zadanie dla młodych rodziców. Co zabrać do szpitala, ile kupić ubranek i czy po powrocie do domu wszystko będzie potrzebne? Fundacja Jestem Mamą zaprasza na bezpłatne Warsztaty Wyprawkowe.

Cykl spotkań „Będziemy mieć dziecko” obejmuje trzy spotkania wyprawkowe. To niezwykle cenna dawka wiedzy dla przyszłych rodziców oraz tych, którzy powitali na świecie swojego maluszka.

Terminy spotkań:
– 20 października
– 12 listopada
– 12 grudnia

Spotkania są bezpłatne. Cykl jest finansowany przez m.st. Warszawę.

Jak można się zapisać?

Zajęcia odbywają się ze względu pandemię online poprzez platformę Teams lub ZOOM. Nie wymaga dodatkowej rejestracji.

Warsztaty odpowiedzą na następujące pytania

  • Jak najlepiej zorganizować codzienność przed i po pojawieniu się Maleństwa, żeby było łatwo i przyjemnie?
  • Jaka powinna być “mądra wyprawka”, czyli skompletuj ją według autorskiej zasady „Mix Wyprawkowy 5P”
  • Gdzie powinien spać noworodek?
  • Które dziecięce gadżety będą bardziej potrzebne, a które mniej, czyli nie każdy „must have” w teorii, to „must have” w praktyce? W związku z tym gwarantuję, że pozwoli Wam to sporo zaoszczędzić.
  • Gdzie szukać wsparcia, pomocy, jeśli zajdzie taka potrzeba?

Warsztaty to również możliwość spotkania się z innymi Mami z okolicy oraz wzajemna wymiana doświadczeń ciążowych.

Zainteresowana?  W związku z tym nie zwlekaj, musisz być z nami Mamami, na tym wyjątkowym spotkaniu.

Ciąża, poród i połóg

Czy można przygotować się do porodu w gabinecie? Jak postępować w przypadku rozejścia mięśni brzucha? Czy nietrzymanie moczu to częsty problem po urodzeniu dziecka? Fundacja Jestem Mamą zaprasza na cykl bezpłatnych spotkań dla rodziców „Będziemy mieć dziecko”

Cykl spotkań „Będziemy mieć dziecko” obejmuje trzy spotkania z fizjoterapeutką uroginekologiczną. To niezwykle cenna dawka wiedzy dla przyszłych rodziców oraz tych, którzy powitali na świecie swojego maluszka.

Terminy spotkań:
– 17 października
– 5 listopada
– 10 listopada

Spotkania są bezpłatne. Cykl jest finansowany przez m.st. Warszawę.

Jak można się zapisać?

Zajęcia odbywają się ze względu pandemię online poprzez platformę Teams lub ZOOM. Nie wymaga dodatkowej rejestracji.

O czym będziemy rozmawiać?

Najpopularniejsze imiona w 2019 roku! Ale zaskoczenie!

Które imiona były najpopularniejsze w 2019 r.? Zaskoczenie jest podwójne, bowiem od dwóch lat rodzicom podobają się wciąż te same imiona – zarówno dla chłopców, jak i dziewczynek. Zobaczcie TOP 10 imion dla dziewczynek i TOP 10 imion dla chłopców z 2019 r.!

Publikowane przez Główny Urząd Statystyczny dane co roku budzą ogromne zainteresowanie rodziców. Tych, którzy powitali na świecie swoje dzieci oraz tych, którzy dopiero stoją przed decyzją, jakie wybrać imię dla swojego dziecka. Jedni cieszą się, że pociecha dostała wraz z numerem pesel popularne imię, inni wręcz przeciwnie… jadą na koniec długiej listy, by wybrać imię, które będzie nie tylko wyjątkowe, ale także będzie wyróżniać dziecko z tłumu. A jak było u Was?

TOP 10 imion dla DZIEWCZYNEK

Wśród naczęściej wybieranych imion żeńskich króluje:
1. ZUZANNA, otrzymało je 8456 dziewczynek. To imię zwyciężyło także w 2018 roku z bardzo podobnym wynikiem – 8866.
2. JULIA – 8189 ( 2018 r. – 2. miejsce)
3. ZOFIA – 7737 (2018 r. – 4. miejsce)
4. Maja – 7435 (2018 r. – 3. miejsce)
5. Hanna – 7382 (2018 r. – 5. miejsce)
6. Lena – 6815 (2018 r. – 6. miejsce)
7. Alicja – 5229 (2018 r. – 7. miejsce)
8. Maria – 5139 (2018 r. – 8. miejsce)
9. Oliwia – 4858 (2018 r. – 10. miejsce)
10. Amelia – 4732 (2018 r. – 9. miejsce)

TOP 10 imion dla CHŁOPCÓW

Tutaj także nie ma większego zaskoczenia. W najlepszej trójce wciąż trzymają się: Antek, Jan i Kuba. Z tą różnicą, ze w tym roku to Janek był lepszy od Kuby. Z resztą zobaczcie sami:

1. ANTONII – rodzice nazwali tak 8550 chłopców w 2019 roku (1. miejsce również w 2018 r.)
2. JAN – 8032 ( 2018 r. – 3. miejsce)
3. JAKUB – 7966 (2018 r. – 2. miejsce)
4. Aleksander – 7432 (2018 r. – 5. miejsce)
5. Szymon – 7177 (2018 r. – 4. miejsce)
6. Franciszek – 6805 (2018 r. – 6. miejsce)
7. Filip – 6169 (2018 r. – 7. miejsce)
8. Mikołaj – 5786 (2018 r. – 8. miejsce)
9. Wojciech – 5468 (2018 r. – 9. miejsce)
10. Adam – 4899 (2018 r. – 11. miejsce)

khoa pham-unsplash

Najrzadziej nadawane imiona

Ministerstwo przygotowało również dane dotyczące imion najrzadziej wybieranych przez świeżo upieczonych rodziców.

Wśród dziewczynek były to Zoi, Emi i Eileen. U chłopców – Javier i Fabien. Nie dowiemy się niestety, które imiona nadano tylko jednemu dziecku – resort cyfryzacji zasłania się bowiem ustawą o ochronie danych osobowych. „Łatwo byłoby zidentyfikować takiego malucha, a ani on, ani jego rodzice mogą sobie tego nie życzyć i to szanujemy” – czytamy na oficjalnej stronie Ministerstwa Cyfryzacji.

Najpopularniejsze imiona wg województw

Okazuje się, że Zuzia i Antek nie wiodą prymu we wszystkich częściach Polski. Są województwa, gdzie najpopularniejszym imieniem była Hania lub Zosia oraz te, w których więcej od Antków będzie Olków 🙂

  1. dolnośląskie – Zuzanna i Antoni
  2. kujawsko-pomorskie – Zuzanna i Aleksander
  3. lubelskie – Zuzanna i Antoni
  4.  lubuskie – Zuzanna i Antoni
  5. łódzkie – Julia i Antoni
  6. małopolskie – Julia i Jakub
  7. mazowieckie – Zofia i Jan
  8. opolskie – Hanna i Jakub
  9. podkarpackie – Julia i Antoni
  10. podlaskie – Julia i Jakub
  11. pomorskie – Zofia i Jan
  12. śląskie – Zuzanna i Jakub
  13. świętokrzyskie – Zuzanna i Antoni
  14. warmińsko-mazurskie – Zuzanna i Antoni
  15. wielkopolskie – Zofia i Antoni
  16. zachodnio-pomorskie – Hanna i Antoni

Rejestracja przez internet

– W 2019 r. rodzice 45 004 maluchów skorzystali z możliwości rejestracji przez internet. A to oznacza, że co 10 dziecko urodzone w ubiegłym roku w Polsce zostało online zgłoszone do urzędu – mówi minister cyfryzacji Marek Zagórski. – Biorąc pod uwagę, że to wciąż dość nowa usługa, to świetny wynik – dodaje szef MC.

Jak to zrobić?

Wystarczy wejść na stronę www.gov.pl. W prawym górnym roku strony znajduje się zakładka „Mój GOV”. Zalogujcie się profilem zaufanym (więcej tu: www.pz.gov.pl) i wybierzcie e-usługę „Zgłoszenie urodzenia dziecka”. Cały proces to tylko 5 prostych kroków.

Krok 1: Oświadczasz, że jesteś rodzicem.
Krok 2: Sprawdzasz poprawność swoich danych oraz wprowadzasz dane drugiego rodzica.
Krok 3: Uzupełniasz dane dziecka.
Krok 4: Wybierasz adres zameldowania dziecka i sposób odbioru dokumentów.
Krok 5: Sprawdzasz wszystkie informacje we wniosku i podpisujesz go profilem zaufanym.

Gotowe!

W zgłoszeniu warto podać swój adres e-mail i numer telefonu – mogą się przydać, gdyby kierownik USC potrzebował wyjaśnień.

źródło: https://www.gov.pl/web/cyfryzacja/znamy-najpopularniejsze-imiona-2019-roku?fbclid=IwAR3LxnBGntloS8aG0AmGpWMQ08tz2Hx9mJIpBGeJe8EdZ-0WwNDiwUsuEXM

Polki wyprzedzają niemal wszystkie inne matki w Europie. Szokujący wpis lekarza odnośnie cesarskiego cięcia daje do myślenia

Statystyki nie kłamią. W końcu to liczby poparte prawdziwymi przypadkami ze szpitalnych korytarzy. Okazuje się, że w ciągu ostatnich dwóch dekad liczba wykonywanych w Polsce cięć cesarskich wzrosła o ponad 100%. Liczba „cesarek” jest większa niż u nas tylko… w 11 krajach na świecie. I to zła wiadomość. W sieci pojawił się wpis, który dokładnie opisuje to, co dzieje się w czasie cesarki. Koniecznie przeczytajcie.

fot. Engin Akyurt/pixabay

W 2000 roku co piąta ciężarna kobieta w Polsce decydowała się na poród przez cesarskie cięcie (19,6%). Minęło 20 lat – a liczba ta systematycznie wzrasta. Najświeższe dane z 2016 roku wskazują, że operacyjnie kończy się już 45,8% porodów. To prawie co drugi.

Dla porównania: w krajach skandynawskich cięcia cesarskie stanowią
tylko kilkanaście procent porodów.
Finlandia (16, 4 proc.), Norwegia (16, 5 proc.) i Islandia (16,1 proc.)

To źle? I tu zdania są podzielone

Matki, które urodziły naturalnie często nie doceniają kobiet, które zdecydowały się na cesarkę. Te drugie wcale nie odmawiają sobie trudów związanych z ciążą i samym porodem. Wkraczamy w trudną do rozstrzygnięcia kwestię, dylemat między: „chcę” a „muszę”. Bo z jednej strony mamy kobiety, które decydują się na „cesarkę na życzenie” (z obawy przed bólem, ze strachu), z drugiej te, które po prostu nie mają innego wyjścia. Nie chcę wchodzić w spór. Każda z nich jest najwspanialszą matką dla swojego dziecka, tą która kocha najmocniej na świecie, tą która, gdyby musiała, oddała by życie za swoje dziecko. I tu postawmy kropkę.

Dlaczego rozpoczynam tę dyskusję?

Ponieważ mam za sobą dwa porody, jedną szkołę rodzenia i wiele koleżanek, które urodziły przez CC. Wiecie, co je wszystkie łączy? Żadna z nich – jak się przyznały – nie „przerabiała” w szkole rodzenia cesarki (zazwyczaj najwięcej uwagi poświęca się jednak porodowi naturalnemu), nie poznały jej przebiegu i konsekwencji. W dodatku były przekonane, że CC to zwykły, szybki zabieg. Przecież nie były całkowicie usypiane – jak przy operacji. Żeby uzupełnić tę wiedzę chciałabym zacytować post jednego z lekarzy z Oddziału Ginekologiczno-Położniczego Szpitala w Oleśnicy, który pojawił się w internecie. Koniecznie przeczytajcie poniższy wpis – do końca.

https://www.facebook.com/1140582656011521/photos/a.1145491148854005/2641779502558488/?type=3&theater

„CIĘCIE CESARSKIE KROK PO KROKU. Chcecie dowiedzieć się jak to robimy?” – tak zaczyna się wpis, w którym szczegółowo opisane są wszystkie czynności na sali operacyjnej.

1. Na bloku porodowym odbywa się przygotowanie do operacji – położna zakłada wenflon i podłącza kroplówkę z płynem nawadniającym oraz podaje dożylnie antybiotyk

2. Teraz akcja przenosi się już na salę operacyjną

3. Anestezjolog po oglądnięciu wyników i rozmowie z Tobą decyduje czy znieczulenie będzie ogólne (czyli śpisz i nic nie pamiętasz) czy podpajęcze („w kręgosłup”; zdecydowanie częstsza opcja ze względu na bezpieczeństwo Twoje i Dziecka)

4. Po znieczuleniu położna zakłada Ci cewnik do pęcherza moczowego (to cienka gumowa rurka, którą ę spływać mocz do worka, gdy będziesz unieruchomiona po operacji) i odkaża płynem dezynfekującym Twój brzuch

5. Teraz 2 lekarze i instrumentariuszka przechodzą do części głównej
– oklejamy Twój brzuch sterylnym materiałem
– skalpelem przecinamy wszystkie warstwy powłok brzusznych – skórę, tkankę podskórną (czyli tłuszczyk), a potem powięź ( to taka pochewka otaczająca Twoje mięśnie proste brzucha)
– rozsuwamy mięśnie i palcem robimy dziurę w otrzewnej (to cienka błona pokrywająca twoje wnętrzności) i ją rozdzieramy na boki – w ten sposób uzyskujemy ok.15cm dziurę w Twoim brzuchu, przez którą będziemy wyciągać Twoje Dziecko
– jeszcze raz bierzemy skalpel i po odsunięciu na dół Twojego pęcherza moczowego, przecinamy macicę i dostajemy się do środka
– teraz kluczowy moment – urodzenie Dziecka – jedna osoba wkłada rękę do twojej macicy i wyciąga część przodującą (najczęściej główkę, ale zdarza się też że np.pupę), a druga mocna naciska na Twoje nadbrzusze
– i jeeeest – osuszamy Twoje dziecko i czekamy, aż pępowina przestanie tętnić (albo min.30s) i ją przecinamy
– Dziecko jedzie z położną do pediatry i Taty, a my musimy Cię przywrócić do stanu wyjściowego
– macicę wytaczamy na zewnątrz i wyciągamy łożysko z macicy oraz czyścimy ją w środku; potem zeszywamy 2-krotnie macicę w miejscu nacięcia; sprawdzamy i czyścimy brzuch w środku, a potem wkładamy macicę na miejsce; zeszywamy powięź, potem Twój tłuszczyk i na końcu skórę

6. Teraz położne przekładają Cię do łóżka i zawożą na oddział położniczy
I JAK SADZICIE – DROBNY ZABIEG CZY ROZLEGŁA OPERACJA????

Przyznam, że do tej pory nie wiedziałam, jak wygląda sam moment narodzin dziecka przez CC. Mówili: „20 minut i po sprawie”. Opis daje jednak do myślenia. Prawda?

Pamiętajcie, nie oceniajcie!

Nie ma dokładnych statystyk, które wskazywałyby, ile kobiet w Polsce rodzi przez cesarskie cięcie „na życzenie”. Choć nie trudno nie zauważyć, że trend stał się bardzo popularny, to i tak ostateczna decyzja należy do matki. To ona i dziecko są najważniejsze!

fot. Jonathan Borba/unsplash

Jak podaje Fundacja Rodzić po Ludzki – jest wiele przesłanek, które nie pozwalają na inne rozwiązanie ciąży – niż właśnie przez zabieg operacyjny.

„Cięcie cesarskie może być PLANOWE lub NAGŁE.

Planowe cięcie może być:
– elektywne, czyli na tzw. „życzenie” ciężarnej, nie ma żadnych wskazań medycznych
– ze wskazań medycznych ze strony matki: neurologiczne, psychiczne, okulistyczne, ortopedyczne, kardiologiczne, łożysko przodujące
– ze wskazań medycznych ze strony dziecka: nieprawidłowe położenie (np. zamiast główką w dół, ułożone jest bokiem w dół, tzw. ułożenie poprzeczne), dysproporcja płodowo-miedniczna (gdy dziecko jest za duże w stosunku do miednicy, co jednak trudno stwierdzić w 100% tylko na podstawie pomiarów miednicy, dlatego najczęściej wykonuje się „próbę porodu”, a jeżeli poród nie postępuje drogami natury, wykonuje się cesarskie cięcie), ciąża wielopłodowa powyżej 2 płodów, lub kiedy bliźnięta ułożone są w sposób uniemożliwiający poród drogami natury (bliźnięta skierowane główkami w dół mogą i powinny rodzić się naturalnie).

Nagłe cięcie cesarskie:
– najczęściej wykonuje się w trakcie trwania porodu (w 1. lub 2. okresie porodu), kiedy występuje zagrożenie zdrowia i życia matki oraz rodzącego się dziecka.
– wykonuje się, gdy wystąpiło krwawienie z dróg rodnych
– wykonuje się, gdy ciężarna ma stan przedrzucawkowy
– wystąpiły zaburzenia tętna płodu

fot. Christian Bowen/unsplash

Nie zamieszczam apelu ze szpitala w Oleśnicy, żeby Was straszyć. Chciałabym, żeby każda mama wiedziała, co ją czeka, żeby każda mama miała wybór i umiała dokonać go świadomie, żeby każda dostała rzetelne informacje na temat zalet i zagrożeń wynikających z CC.
Porozmawiajcie z lekarzem i położną (najlepiej tą, która pracuje w szpitalu – one są ogromną skarbnicą wiedzy!!), zastanówcie się, co będzie dla Was najlepsze. To ważna chwila – jeżeli nie najważniejsza w życiu – i wszystko ma być tak, jak WY sobie zaplanujecie, a reszta ma być tylko tłem! Także głowa do góry. Dacie radę!

**************************************

Jeżeli podobał Ci się ten wpis to go UDOSTĘPNIJ.

Zachęcamy także do:
polubienia profilu Fundacji na Facebooku [<- kliknij tu]
– zapisania się do newslettera [na dole strony]

„Pozytywna Uwaga” zmieni polskie szkoły? Ruszyła akcja, która może zrewolucjonizować system oceniania uczniów.

Jeden niewinny błąd, często nieświadomy, popełniony przez nauczyciela, może wpłynąć na to, jak nasze dziecko będzie wkraczać w dorosłość. Kto z nas nie słyszał: „siadaj, nie umiesz!”, „znowu się nie nauczyłeś?”. Ciągłe wytykanie błędów niesie ze sobą przykre konsekwencje. Anna Zapał, mama 12-letniego Nikodema z Warszawy, gdy dowiedziała się o nietypowym zadaniu, które dostali uczniowie w klasie jej syna i jak solidarnie go „oblali”, wymyśliła akcję, która może zrewolucjonizować polskie szkoły – i co ważniejsze – otworzyć oczy wielu nauczycielom.


Nietypowy sprawdzian – z wiedzy o samym sobie – dostali niedawno uczniowie z piątej klasy Szkoły Podstawowej nr 52 w Warszawie. Wychowawczyni poprosiła, by dzieci wypisały swoje pozytywne cechy. Uczniowie oddali puste kartki. Ten – niewinny z pozoru test – ruszył lawinę zdarzeń. Dowiedzieli się rodzice, rada pedagogiczna, dyrekcja szkoły. Co poszło nie tak? Dlaczego dzieci nie wiedziały, co napisać? Nie wierzą w siebie? Nie mają pasji? Nie widzą u siebie pozytywnych cech? Talentów?

Kto popełnił błąd? Rodzice czy szkoła?

Szkoła powinna być kuźnią talentów, szukaniem u uczniów mocnych stron i pozytywnych cech. Test, który oblały dzieci, powinien zaniepokoić więc nie tylko wychowawcę, ale także rodziców i całe grono pedagogiczne. Z czego wynika tak niska samoocena?

Dzieci nie potrafiły napisać nic dobrego o sobie. Kompletnie nic. Dotarło do nas wtedy, że to my, dorośli, zawiedliśmy. My, rodzice, nie pomogliśmy dzieciom zbudować takiej samooceny, która pozwoliłaby im o sobie mówić – i myśleć! – dobrze. (…)
Zawiodła także szkoła – wśród uwag od nauczycieli rzadko zdarzają się pozytywne. A te są zwykle pochwałami za coś oczywistego – za grzeczne zachowanie, za pomoc przy sprzątaniu po przedstawieniuczytamy na stronie akcji „Pozytywna Uwaga”. Jej pomysłodawczynią jest Anna Zapał, mama 12-letniego Nikodema.

Jak przekonują organizatorzy – w szkole nie da się uciec od ocen, a dobra uwaga od nauczyciela zostaje z nami na całe życie. Niech nasze dzieci idą w świat przekonane, że nawet jak nie mają czerwonego paska, to są w czymś dobre. Niech poczują nasze wsparcie. Zaczynamy w listopadzie, bo to najtrudniejszy miesiąc w roku – dzieci są zmęczone, szybko robi się ciemno, a nauki coraz więcejNiech jak najwięcej uczniów dostanie teraz pozytywną uwagę od swoich nauczycieli – oficjalnych, wpisanych do dzienniczków. Przegońmy wspólnie smutek ze szkolnych korytarzy.

https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=10215296690754952&id=1365535339&__xts__[0]=68.ARBEpy5GYRh3G1XHIhZpKY41mIwN7PTCRKWXP8aEQQ2fpLEj-q_yEuX7gSb-Vs9E9AoKe_5P2kkexNIm4FKWdbfI_BAa-WBA2j3ubA1MClu7V_lwrvu4vSXK8pmkLKZhjsUXJC_6aNGVjiNyKxkp7sgBMuQcGbJ0OumwV-uBgjvS2gCd-wk0hVemhckYYOHoanhnTn6sW2g7q2aKmA&__tn__=-R

Na efekty nie trzeba długo czekać

Celem akcji „Pozytywna Uwaga” jest zachęcenie do mądrego chwalenia uczniów. I tak się stało. Nauczyciele zaczęli doceniać młodzież, zwracać uwagę na to, co do tej pory umykało ich uwadze, dostrzegają starania, postępy i pozytywne cechy charakteru. W systemie edukacji – i świadomości pedagogów – znalazło się miejsce na wartości, które do tej pory nie mieściły się w żadnych ramach, scenariuszach, ani tabelach. 75 pozytywnych uwag – tyle można już przeczytać na stronie internetowej akcji.

Do akcji Pozytywna Uwaga” włączyły się szkoły z całej Polski

Na stronie „Pozytywna Uwaga” możecie sprawdzić, czy Wasza szkoła włączyła się do pomysłu, który zrodził się w stolicy. Jeszcze tego nie zrobiliście? Nic straconego! Zgłoszenie jest bardzo proste. Wystarczy, że wybierzecie koordynatora akcji w Waszej szkole, zgłosicie się wypełniając formularz dostępny na stronie akcji. Następnym krokiem jest zamieszczenie na stronie internetowej Waszej placówki specjalnego logotypu „Szkoła z Pozytywną Uwagą”. Do tej pory włączyło się 60 szkół z całej Polski. Najwięcej z Mazowsza.

Jak chwalić i pozytywnie motywować dzieci ?

Za dużo i za często narzekamy na nasze dzieci, ganimy je, krytykujemy, wytykamy błędy. Więcej korzyści – i nam, i im – przyniesie chwalenie. Zresztą powiedzmy sobie szczerze – nikt nie lubi być krytykowany. Słowa potrafią ranić i skutecznie demotywować. A nie o to chodzi. Dzieci powinny być pozytywnie stymulowane, chwalone, nawet gdy postawione przed nimi zadania nie wychodzą tak, jak powinny. Liczą się chęci. I tylko wiara w ich możliwości doda im skrzydeł na długie lata. Niech nasze dzieci idą w świat przekonane, że nawet jak nie mają czerwonego paska, to są w czymś dobre. Niech poczują nasze wsparcie” – komentują rodzice z SP nr 52.

Pamiętaj!

  • nigdy nie mów „nigdy” – „nigdy się tego nie nauczysz”, „nigdy tego nie rozwiążesz”, „nigdy ci nie zaufam”
  • nie krytykuj i nie zawstydzaj dziecka publicznie
  • pomagaj znaleźć rozwiązanie, zróbcie coś wspólnie
  • – nie szufladkuj – nigdy nie przypinaj dziecku „łatki”, z którą będzie szło przez życie. Dziecko, które jest „niegrzeczne”, „głupie”, „nie nauczy się matematyki” będzie żyło z przeświadczeniem, że nie stać go na nic więcej
  • doceniaj starania – pokaż dziecku, że widzisz, że próbuje wykonać dane zadanie, mimo że mu nie wychodzi. Każdy z nas potrzebuje doceniania i zauważenia, że próbujemy…
  • mów o uczuciach – „widzę, że jest ci przykro”, „widzę, że jesteś szczęśliwa…”, „widzę, że się starasz”
  • pamiętaj, by na jedną negatywną uwagę przypadało kilka pozytywnych – wtedy ta negatywna będzie łatwiejsza do zaakceptowania

A tutaj dwie uwagi z jednej z warszawskich szkół – na poprawę nastroju 🙂
Dziękujemy Mamie Tomka za przesłanie ich na kontakt@fundacjajestemmama.pl

Jak byście postąpiły, gdybyście były nauczycielem? Może należało w pierwszej sytuacji zaśpiewać wspólnie z uczniem na lekcji, a w drugim przypadku dać chłopcu zadanie organizacyjne?

Jeżeli podobał Ci się ten tekst – udostępnij go. Bądź na bieżąco, zapisując się do naszego newslettera

Będziesz rodzić w państwowym szpitalu? Wreszcie dobre wiadomości dla ciężarnych! Musisz to przeczytać.

Ministerstwo Zdrowia po licznych skargach i prośbach o zajęcie się tematem żywienia na porodówkach, zdecydowało się pochylić nad sprawą. Minister Zdrowia dał zielone światło, by rozpocząć prace nad wprowadzeniem jednolitych standardów żywienia dla kobiet w ciąży oraz w okresie okołoporodowym. Co to oznacza? Jeżeli projekt zostanie przegłosowany przez Sejm, to każda rodząca w Polsce kobieta (w publicznym szpitalu) dostanie zbilansowany posiłek. To nie koniec dobrych wiadomości, jest też jedna zła…

Od początku ciąży – jak każda kobieta – dbałam o to, co jem, pilnowałam diety, godzin posiłków, starałam się nie jeść na mieście. Nie tylko dlatego, żeby nie przytyć 😉 W pierwszej ciąży złapałam dodatkowych 11 kilogramów, w drugiej już 13 kg. Najważniejszy był dzidziuś – chciałam, żeby dostawał wszystkie najpotrzebniejsze składniki i dobrze się rozwijał.

   

Dopiero jak trafiłam na porodówkę, to uwierzyłam w krążące legendy o szpitalnych posiłkach. Nie było kolorowo. Wystarczy spojrzeć na zdjęcia poniżej. Takie posiłki dostają pacjenci po ciężkich operacjach, w czasie leczenia poważnych schorzeń oraz po innych urazach. Kromki chleba, kostka masła, łyżka dżemu, kilka plasterków szynki. Sama nie raz zastanawiałam się, czy jeść, czy zrezygnować.

 

Zdjęcia przesłali internauci do administratora strony „Posiłki w szpitalach”. Poniżej kilka przykładów właściwej diety i dowód, że jeżeli szpital chce, to umie przygotować smaczny posiłek.

 

Dlatego tak cieszy cały Zespół Fundacji Jestem Mamą wiadomość płynąca z Ministerstwa Zdrowia o wdrożeniu standardów żywienia w szpitalach dla kobiet w ciąży i w okresie poporodowym. Pilotaż ma objąć poprawę jakości jedzenia, a także konsultacje dietetyczne i poradnictwo oraz edukację. Ministerstwo chce przeznaczyć na posiłki dla kobiet dwa razy więcej środków niż dotychczas – w sumie 18,20 zł. Projekt o nazwie „Standard szpitalnego żywienia kobiet w ciąży i w okresie poporodowym – Dieta Mamy” trafił właśnie do konsultacji. I w tym miejscu musimy się niestety zatrzymać. Zanim projekt zostanie wdrożony minie zapewne sporo czasu, więc na realne zmiany – musimy jeszcze zaczekać. 

Ważny głos w dyskusji zabrał Instytut Żywności i Żywienia, który zwrócił uwagę na tzw. płodowe programowanie metaboliczne zgodnie z którym, już w ciąży można wpływać na zwiększone lub zmniejszone ryzyko rozwinięcia się chorób cywilizacyjnych, w tym otyłości, cukrzycy typu drugiego, nadciśnienia tętniczego, choroby wieńcowej, osteoporozy i niektórych nowotworów u dziecka. Dlatego mamusie! Znajdziecie czas dla siebie i dla dziecka, i zadbajcie o to, co jecie! Skutki niedoboru składników odżywczych w życiu płodowym są dotkliwe i mogą ujawniać się w postaci zwiększonego ryzyka poronień, porodów przedwczesnych, wewnątrzmacicznego zahamowania wzrostu płodu, a nawet śmiertelności okołoporodowej noworodka.

Jak wynika z danych NFZ na oddziałach: położniczo-ginekologicznych, ginekologicznych, patologii ciąży, położniczych oraz neonatologicznych było hospitalizowanych:
463 tys. 722 pacjentek w 2017 r.
432 tys. 618 pacjentek w 2018 r.

Na koniec, żeby trochę podnieść Was na duchu, chcemy pokazać Wam, jak o kobiety ciężarne i młode mamy dba Szpital Praski w Warszawie. Już od kilku lat każda kobieta codziennie rano wybiera jeden z trzech zestawów obiadowych. Trzeci jest bezmięsny. Pomysł prosty, sprawdza się i nie komplikuje wydawania dań, a mamy zadowolone, że mogą wybrać to, na co mają ochotę. A wiecie, że po porodzie bywa różnie z zachciankami 😉
Tak więc głowa do góry – rzeczywistość szpitalna zaczyna się zmieniać, a impuls z Ministerstwa Zdrowia – mamy nadzieję – przyspieszy zmiany w innych częściach kraju.

Jeżeli macie historie, którymi chcecie się podzielić, szpitale w Waszym mieście nie respektują nowych przepisów, a może uważacie, że opłaty powinny zostać utrzymane, to piszcie na adres Fundacji Jestem Mamą: kontakt@fundacjajestemmama.pl